Charakterystyczne dla rzeźb Bogdana Markowskiego jest „otoczenie” przestrzeni przez jego prace. Takim dziełem jest m.in. „Czapla”, która znalazła swoje miejsce w Albrechtówce pod Kazimierzem Dolnym, przy skarpie wiślanej. Albrechtówka to miejsce unikatowe, z poczuciem ogromnej przestrzeni, szerokim widokiem na Janowiec i dziką Wisłę. W takim miejscu, wykonana ze sławniowieckiego marmuru „Czapla”, przyciąga widza i zachęca do odkrywania formy i tworzywa, skraca dystans pomiędzy widzem, a dziełem. Rzeźbę odczytujemy w kontekście przestrzeni, tak jakby przysiadła tu tylko na chwilę. Czapla spoczęła na fragmentach bloku marmuru, z którego została wykonana, jakby była alegorią słów Michała Anioła – „…zawsze tam była, trzeba było tylko odrzucić to co zbędne…”.
Wiosną do Witoszyna zjechał wielotonowy głaz. Wyrąbany w kopalni marmuru w Sławniowicach, na granicy z Czechami i przewieziony kilkaset kilometrów, złożony został delikatnie na drewnianych belkach w plenerowej pracowni Bogdana Markowskiego. Po paru dniach powstał dookoła warsztat rzeźbiarski: dłuta, młotki, piły diamentowe, kliny, podkładki i taboret. Pojawił się również duży parasol, bo słońce tego roku dopiekało mocno już w maju. Wkrótce szary pył zaczął pokrywać wszystko w promieniu paru metrów. Pośrodku tumanu majaczyła potężna sylwetka sprawcy tumultu, wywołując co chwila nowe eksplozje kurzu. Artysta pracował powoli lecz nieustannie.
Mijały tygodnie. Z kamienia zaczął wyłaniać się zarys kształtu. Już można było rozpoznać typową dla Markowskiego kompozycję: ciężką ażurową bryłę rozpartą na dwóch podporach. Podobnie skonstruowana była monumentalna drewniana rzeźba Markowskiego na festiwalu rzeźby w Inami Machi w Japonii w 1996 roku. Już drewniany marynarz z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku zapowiada tę koncepcję. Potem była długa seria „rozdartych” i „myślicieli” z pustą przestrzenią ograniczoną wspartymi na cokole ramionami. Rzeźby tego typu stanowią znaczącą cześć 50-letnego dorobku twórczego Bogdana Markowskiego.
Marmur sławniowicki jest twardy. Mijały miesiące. Kształt stawał się coraz wyraźniejszy. Rosła również odpowiedzialność za każde uderzenie dłutem. Błąd na tym etapie zaawansowania rzeźby byłby już nie do naprawienia. Na twarzy artysty widać było wyraźne oznaki zmęczenia, ręce często omdlewały z wysiłku. Z nieba lał się żar.
Aż wreszcie, po czterech, może pięciu miesiącach wytężonej pracy, z marmurowego głazu wyfrunął ptak.
Janusz Michalik, Galeria Sztuki spa spot im. Jacka Sempolińskiego w Nałęczowie
Wraz z żoną i przyjaciółmi dane nam było uczestniczyć w całym procesie twórczym projektu „Czapla”. Jako wielbiciele sztuki Bogdana Markowskiego staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami kilku jego rzeźb z brązu współgrających z wnętrzami w Kazimierzu Dolnym i w Warszawie. Były to nasze pierwsze rzeźby, z którymi zamieszkaliśmy i zaskoczyło nas, w jaki sposób rzeźba potrafi „zorganizować” wnętrze wokół siebie, jak ściśle współgra z architekturą. Skłoniło nas to do podjęcia rozmów z Bogdanem o stworzeniu rzeźby większego formatu, z kamienia, do ogrodu. Na początku rozmów okazało się, że nasze małżonki mają taki sam zestaw dwojga imion – Grażyna Teresa. Tak rzadko spotykana kombinacja imion, w jednym miejscu pod Kazimierzem Dolnym, była znakiem, że projekt musi się udać. Burzliwe dyskusje krążyły wokół różnych pomysłów, z których wyłoniła się czapla, jako nawiązanie do Wisły płynącej kilkadziesiąt metrów od naszego ogrodu, rzeki dzikiej i zawsze pełnej ptaków, mojej pasji fotograficznej i uwieczniania ptaków, które żyją wokół nas, galerii fotografii w naszym domu w Albrechtówce.
Ten pomysł wkrótce zamienił się w bozzetto z gipsu. Koncepcja rzeźby tak nam się spodobała, że projekt ze studium wykonalności wszedł w fazę realizacji. Jako początkujący kolekcjonerzy rzeźby nie zdawaliśmy sobie sprawy ze złożoności skomplikowanej operacji logistycznej z pozyskaniem ponad 3-tonowego bloku marmuru, przetransportowaniem go do pracowni Bogdana, a wreszcie „odrzuceniem tego co zbędne” i stworzeniem „Czapli”. Efekt kilkumiesięcznej pracy można podziwiać dziś w naszym ogrodzie, a brązowy odlew bozzetto daje pojęcie o całym procesie twórczym.
Jan Szymanowski